Chcielibyśmy przejść trasę do końca 2020r, wydaje się że mamy jeszcze sporo czasu ale patrząc na to że nie będziemy mogli przeznaczyć każdego weekendu na tą wędrówkę, lubimy też inną formę wypoczynku- bo nie ukrywamy że nie należymy do typowych piechurów, to czasu nam się robi mało. Ale wszystko zależy od nas :)
Planując trasy kierujemy sie przewodnikiem turystycznym wydawnictwa Compass- Główny Szlak Sudecki Waldemar Brygier.
Dużym ułatwieniem dla nas jest to że syn zdał prawo jazdy i dzięki temu logistycznie łatwiej nam z transportem rozpoczynając i kończąc trasę. Najpierw na 2 auta jedziemy na metę naszej wycieczki, zostawiamy tam jedno auto a następnie syn wywozi nas na początek trasy.
19.05.2020 Odcinek 5
Naszą przygodę z GSS rozpoczeliśmy 19.07.2020 od miejscowości Czarnów kończąc w Lubawce (odcinek 5).
Odcinek wg. przewodnika 17,1km., wg. endomondo przeszliśmy 22km- marsz zajął nam 6h.
Trasa bardzo malownicza, urozmaicona pod kątem zmieniających się krajobrazów i nawierzchni jaką się poruszamy. Punkty widokowe wynagradzają trud wspinaczki :)
Gdybyśmy zabrali ze sobą kosz na grzyby, to wypełnilibyśmy go po brzegi.
Odcinek 23/22
25.07 to dzień moich urodzin :) Sobota, budzik ustawiony na godz. 4:00. Syn dzisiaj zawozi nas do Prudnika, wyjeżdżamy wcześnie rano aby zdążył wrócić na trening.
Z Wałbrzycha startujemy o godzinie 5:00, auto odstawiamy w miejscowości Sławnikowice (na granicy z Czechami) i jedziemy do Prudnika. Tu od znaku początku/końca trasy wyruszamy w kierunku Jarnołtówka gdzie mamy zarezerwowany nocleg.
Odcinek przeszliśmy w niecałe 8h o długości 29.5km (dane z endomondo). Widoki zapierały dech w piersiach ale dech zapierały też podejścia i towarzysząca mi zadyszka. Gdy już nie miałam mocy, wystarszyło spojrzeć przed siebie aby dostać powera do dalszej wędrówki.Bo tak działają na mnie widoki i piękna panorama. Powera też dodawały komary których była chmara i atakowały każdy centymetr ciała a że mam go dużo to miały pole do popisu :)
Odcinek 22/21 Jarnołtówek - Sławniowice 27km (8h)
Niedzielny poranek byłam pewna że przywitam bólem nóg i odciskami. Lubię chodzić ale nigdy nie robiłam takich kilometrów i to jeszcze po górach. Jakie było moje zaskoczenie jak okazało się że jestem w całkiem dobrej kondycji. Niestety do czasu... :)
Wyruszyliśmy ok godz. 9:00. Pierwszy odcinek ciągnął się asfaltem potem polami i tak na zmianę. Kryzys dopadł mnie badzo szybko, bo już ok 10 km. Nie miałam mocy, bolały mnie stopy a do dalszego marszu motywował mnie tylko Tomek. Widokowo było nudno i jak dla mnie zbyt długie odcinki ciągneły się asfaltem. Dodatkowo do godzin popołudniowych grzało mocno słońce i na otwartej przestrzeni mocno nam doskwierało. Przy końcówce marszu zaczął padać delikatny deszcz który był bardzo przyjemny po całym upalnym dniu.

Odcinek Lubawaka -Grzędy Górne (20 km)
Wyruszyliśmy z samego rana z Lubawki. Słońce jeszcze było nisko i nie grzało tak mocno. Prognoza zapowiadała w tym dniu temperatury 33 stopnie C. Pocieszające było to że odcinek był dość krótki i dłuższa część trasy ciągneła się przez lasy.
Trasa w kierunku Krzeszowa była bajeczna i przyjemna. Ciągneła się leśnymi ścieżkami z pięknymi widokami. Kolejny odcinek z Krzeszowa przez górę św. Anny do Grząd dobrze już znaliśmy ponieważ przemieżaliśmy wcześnij ten odcinek już kilka razy pieszo jak i rowerem.
Trasa w kierunku Krzeszowa była bajeczna i przyjemna. Ciągneła się leśnymi ścieżkami z pięknymi widokami. Kolejny odcinek z Krzeszowa przez górę św. Anny do Grząd dobrze już znaliśmy ponieważ przemieżaliśmy wcześnij ten odcinek już kilka razy pieszo jak i rowerem.
Odcinek Grzędy Górne -Anrzejówka (14,5km)
Trasę tą już kiedyś przeszliśmy późną jesienią (jeszcze nie mieliśmy w planach GSS) gdy wszystko przysłaniała mgła. Pamiętam jak wtedy wyobrażałam sobie jak piękne muszą tu być widoki i że koniecznie muszę jeszcze wrócić na ten odcinek. No i teraz przy GSS miałam okazję ponownie go przejsć. Bajka, cudownie i nie wiem jak jeszcze miałabym nazwać tą trasę. Trasa urozmaicona, idąca przez lasy, łaki, ulice i wrzędzie ten niesamowity widok. Było trochę stromych i wymagających podejść ale dzięki temu widoki zapierały dech w piersiach. Przejście odcinka zajeło nam ok 5h,
Odcinek Andrzejówka - Jedlina Zdrój (11,5km)
Korzystając z Polskiej złotej jesieni wybraliśmy kolejny odcinek trasy. Około południa wyruszyliśmy z pod schroniska Andrzejówka w kierunku Jedliny Zdrój. Nigdy wcześniej nie byliśmy na zamku Rogowiec więc przy okazji go odwiedziliśmy. Na samej górze było dość sporo ludzi, paliły się ogniska i widać było że każdy łapał jedne z ostatnich promienii słońca. Na całym odcinku było kilka stromych podejść ale uświadomiłam sobie że moja kondycja jest coraz lepsza :) Na końcu zeszliśmy do Browaru Jedlinka. W oczekiwaniu na kierowcę delektoaliśmy się "Jaśnie Książę"